poniedziałek, 21 grudnia 2015

czasem trzeba się przyznać...

...przed samą sobą...
trzeba stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością...
trzeba czasem popatrzeć na to co wokół bez upiększania na siłę...
czasem trzeba przyznać
tak, nie daję rady
tak, potrzebuję pomocy

miła Pani w aptece pomogła
"Odporność na stres i  równowaga emocjonalna"
głosi napis z opakowania...
placebo czy ziółka
ważne, że trochę pomogło
uspokoić siebie, nerwy...
warto by było jednak zadbać o przyczynę, a nie leczyć skutki...
ale do tanga trzeba dwojga...

piątek, 11 grudnia 2015

uwielbiam

ten moment,
kiedy małe rączki obejmują mnie całą
i zaciskają się mocno
wtedy nic innego się nie liczy....


***

w tym roku reklamy świąteczne są wyjątkowo udane
niezła fabuła, świetna muzyka
lubię na nie patrzeć
ciepło mi w środku :)

kolejna z nich



środa, 9 grudnia 2015

ryczę

ona śpi, a ja ryczę
przecież wiem, że takie rzeczy się zdarzają,
ale jednocześnie strach ścisnął mi serce
stała przy niskiej szafce
widziałam, że nogę ma za daleko
już wstawałam
zabrakło sekundy
poślizgnęła się i uderzyła buzią w kant szafki...
zęby wbiły się głęboko w dolną wargę...
ale chyba są wszystkie....
już dawno nie widziałam tyle krwi
jej oczy wielkie, przerażone....
i cisza
przeraźliwa cisza
nie mogła złapać oddechu
długo
dużo dłużej niż czasem bywało
ryczę,
bo przed oczami stanęły mi wszystkie najgorsze rzeczy
ta krew, ten bezdech
ryczę...

poniedziałek, 7 grudnia 2015

my head is a jungle

enjoy



macierzyństwo to dżungla

trochę tak
wczoraj ogarniałam mieszkanie pod wieczór
mówię do Ślubnego
"Weź zatrzymaj dzieciaki jakoś w pokoju to może zdążę ogarnąć kuchnię"
On:"Dobra, postaram się je ujarzmić"

potem, wycierając blaty kuchenne zaczęłam się śmiać sama do siebie...
jak walka o przetrwanie
zatrzymaj, ujarzmij....
a to tylko 4-latek i roczniak :)
tylko, albo aż ;)

tak, macierzyństwo to czasem dżungla,
to czasem walka o przetrwanie,
na gołe klaty
są dni, że budzisz się rano i marzysz tylko o tym by przetrwać,
dotrwać do wieczora

wyrodna matka?
niewdzięczna?

nie!
normalna!

bo matka to też człowiek,
a nie cyborg czy inny terminator,
też jest czasem zmęczona,
może mieć cięższy dzień już od rana,
trochę mniej cierpliwości niż zwykle...
ale to nie znaczy, że jest zła,
beznadziejna,
to nie znaczy, że nie kocha,
ba!
ona szaleje z miłości :)

i czasem wystarczy jej parę minut tylko dla siebie,
w ciszy i spokoju,
tak jak dziecko, które pada ze zmęczenia,
a czasem wystarcza mu 10 minut snu i znowu jest gotowe do szaleństw...


niedziela, 6 grudnia 2015

zły Święty Mikołaj...

zaczęło się świetnie już wczoraj :)
pierniki i mleko na okno
dzieci do łóżek
odliczanie
potem spałaszowaliśmy ze Ślubnym pierniki
zostawiając okruszki of kors (!)
wypiliśmy mleko
na szybę przykleiliśmy żelową nalepkę z Mikołajem
potem pozostawialiśmy prezenty
sprzeczając się przy tym gdzie i niemalże sikając ze śmiechu,
kiedy przy każdym ruchu Starszego padaliśmy nieruchomo na podłogę :)

nad ranem radość, zachwyt, niedowierzanie i dobry humor zasilił dobrą energią Starszego
Młodsza jeszcze nie wie o co caman,
ale Mikołaj zadbał i o nią,
ten zły niestety też :/

przychodnia dyżurująca
berodual, pulmicort, antybiotyk i inne syfy

dziewczyna porządnie miga się przed żłobkiem...


czwartek, 3 grudnia 2015

środa, 2 grudnia 2015

2.12.2015

grudzień przyszedł
trochę nie zauważyłam
roczek, wszechobecne choroby
syropy, antybiotyki, krople, psikadła
umówmy się, miałam prawo nie zauważyć ;)
tym bardziej, że jakoś szczególnie biało za oknem nie jest
raczej szaro, buro i ponuro...

tak, już grudzień
czas więc rozbudzić wokół świąteczny klimat :)

póki co chyba mogę pozwolić sobie na.........
;)


***

uwielbiam pakować prezenty
papier ozdobny, tasiemki, wstążeczki
relaksuje się przy tym...


spakowane i pochowane, poupychane gdzieś w szafach,
bo przecież Mikołaj roznosi prezenty ;)
uśmiechałam się pod nosem...

większość z nich będzie tak upchnięte do Świąt
dwa z nich z soboty na niedzielę powkładam pod poduszki...
nadgryzę pierniki zostawione dla Mikołaja i wypiję mleko....
nakleję na szybę żelową ozdobę, na znak, że tędy wszedł, bo komina przecież nie mamy...
wywołam uśmiech na Jego twarzy, bo Ona jeszcze zbyt mała by zrozumieć,
zobaczę te iskry w oczach,
niedowierzanie i radość...

nie mogę się doczekać...
:)

wtorek, 1 grudnia 2015

i znowu to samo

szybka decyzja...

zawitała myśl o żłobku dla Młodszej
następnego dnia takowy wybrałam
kolejnego dnia byłyśmy na oględzinach
kolejnego tygodnia miałyśmy rozpocząć tydzień adaptacyjny
ostatni punkt nie wypalił, mała komplikacja zwana przeziębieniem
obsuwa tydzień, ale plan aktualny

i co?
ja się boję
jak będzie?
wspomnienia z adaptacji w przedszkolu wracają...
działo się...

teraz jesteśmy na innym etapie
mam małą nadzieję, że będzie dobrze

równowaga w przyrodzie być musi!

błagam...

mam nadzieję, że to mi będzie ciężej
mam nadzieję, że Młoda wejdzie w to jak w masło

grunt w niej jest dobry, obym ja tego nie zepsuła
dzielna być muszę
damy radę!

bo jak nie my to kto..... ;)


piątek, 27 listopada 2015

rok temu byłam przeziębiona, jak dziś...

o tej porze mniej więcej jechałam na łóżku z gołą pisią przez oddział patologii ciąży na porodówkę, bo lekarka na badaniu zobaczyła główkę Młodszej i się zestresowała...
 Przemknęła mi przez głowę myśl, że oto może faktycznie drugie porody są lżejsze
skoro nie boli za bardzo a tu już główka...
 o naiwności! 
Na porodówce okazało się, że Młodsza to żartowniś po tacie
i nie wyjdzie tak od razu, a jeszcze parę godzin posiedzi w brzuchu...
i pomyśleć, że trzeba w bólach zstąpić do piekieł, żeby wydać na świat taki cud...
 mój kochany mały wielki Cud...
Kocham Ją nad życie!

pamiętam strach w trakcie porodu, wiem, że bolało
pamiętam, że kazali przeć to parłam, oddychać to oddychałam,
pamiętam, że wydawało mi się, że to się nigdy nie skończy...
pamiętam jak usłyszałam jak przez mgłę, że już ma główkę w rękach,
pamiętam ten napływ dodatkowych sił, bo przecież za główką to jeszcze raz czy dwa i już
i pamiętam ten widok
goły, pomarszczony człowieczek z zamkniętymi oczami i szeroko otwartą w krzyku buzią na moim brzuchu...
pamiętam radość, która wręcz wylewała się ze mnie....
pamiętam... i zawsze będę.

jak bardzo porody różnią się od siebie - bardzo,
jak dużo zależy od właściwych osób obecnych wokół rodzącej-dużo...
dwa porody,
dwa kolosalnie różne porody...

Młodsza jutro o 4:50 skończy rok życia
tak bardzo się zmieniła przez ten czas
życzę jej przede wszystkim zdrowia i jeszcze przynajmniej 99 28.11.
słodkiego, miłego życia Kochanie :*






wtorek, 24 listopada 2015

coś się kończy i coś zaczyna

chcesz i nie chcesz jednocześnie
szykowałaś się 9msc, ale do końca gotowa nie jesteś
marzysz już o tym, ale strach siedzi Ci na piersi...

niedługo (mam nadzieję, że szybko pójdzie) zostanę znów Ciocią :)
tam, niedaleko, w murach szpitalnych walczysz
i dasz radę
oby wszystko dobrze się skończyło
a ja czekam na wieści.....


poniedziałek, 23 listopada 2015

żono moja...

Ja: przytulam Starszego i pytam: "A jak będziesz już duży to przytulisz mnie czasem?"
Starszy: "Taaak."
Ja: "A jak już będziesz miał żonę i dzieci, to będziesz mnie odwiedzał?"
Starszy:"Tak, po pracy. Będę krótko pracował."

po 20 minutowej zabawie wraca, z przemyśleniami...

Starszy: "Mamo wiesz? Ty chyba będziesz moją żoną"
Ja: "Nieeee, chyba nie."
Starszy: "Nie, nie, ja chcę żebyś Ty była moją żoną"
Ja:"Ja nie mogę, ale jak będziesz już duży to na pewno znajdziesz jakąś fajną dziewczynę i zostanie Twoją żoną"
Starszy, nieco naburmuszony: "To ja nie chcę być duży."

czy wspominałam jak bardzo Go kocham? :)



środa, 18 listopada 2015

czas pokaże...

już jest!
mam ją, nowiutką, nienaruszoną, pachnącą
dziś tak spędzę wieczór
znowu
wracam do gry :)


natchniona przez 1 z wpisów u Was postanowiłam, że czas wrócić do książek
chociaż pół godziny dziennie dam radę znaleźć :)
akurat dziś premiera książki Anny Ficner-Ogonowskiej
poprzednie czytałam jednym tchem z wypiekami na twarzy
zobaczymy jak będzie tym razem
liczę na podobne emocje ;)

czas pokaże...

wtorek, 17 listopada 2015

prepare to fight

hehe
taaaak
kuchnia to miejsce, gdzie poruszam się po omacku,
a gotowanie..... to ciągła walka :)
imprezy dla znajomych, posiadówki ogarniam,
natomiast rodzinny obiad, na który przyjdzie nieco więcej osób niż moi rodzice to wyzwanie...
to nowość
i teraz cała jestem zestrachana, że nie podołam...
talent kulinarny?
nieee
nieobecny :)
ale przekonałam się, że dobry przepis to podstawa w tym przypadku :)

roczek Młodszej zbliża się nieubłaganie....
powoli w głowie tworzę menu
chciałabym, żeby na obiad było coś do wyboru, ale też nie chcę nawalić różności
muszę ogarnąć ile opcji do wyboru będzie
przystawki
zimne, ciepłe
ciasta
tort...

na pewno będzie taka ==> szarlotka

a na tort taki ==> biszkopt

to przepisy niezawodne, jak mi wyszły, to każdy jest w stanie je zrobić :)

sałatki ze dwie, grecka i taka z kukurydzą, szynką, selerem konserwowym
deska szynek, serów
papryki nadziewane na ciepło potem
obiad to rosół klasycznie, na drugie mięsa, ze 3 rodzaje...
do tego warzywa na parze, może buraczki

na razie natłok myśli...

a czas biegnie
tik tak tik tak
zostało 11dni....


od zera do bohatera

nie, nie chodzi o to, że Starszy był zerem, ale zaczynał od zera...
początki w przedszkolu były ciężkie
jak przypomnę sobie 1 września 2014 to mam ciary
płacz, krzyk, rozpacz...
a dziś wchodzimy, a On biegnie przede mną do sali
oczywiście jest przystanek przy krokodylu w akwarium, który puszcza bańki,
jest piątka przed drzwiami, a buziak w środku,
muszą być pewne stałe elementy,
może dają mu jakieś poczucie bezpieczeństwa,
tak
rytuały od czasu noworodkowego pomagają, uspokajają, wyciszają

a ja widzę jego uśmiech, widzę jak wita się z kolegami, jak nie odwraca się już po wejściu do sali,
widzę jaką drogę przeszedł od pamiętnego 01.09.2014
i jestem z niego dumna i cieszę się
i łzy wzruszenia napływają do oczu...



a dziś wzruszyło mnie coś jeszcze
nie śmiejcie się,
ale naprawdę :)
niczym ciężarna płacząca na reklamach pampków :) (bywało i tak)

mnie wzruszyła reklama allegro :o
poważka! o.O

o ta ==> KLIK


***

nie było mnie parę dni, a tu taka niespodzianka :)
tyle "nowych twarzy" :)

witam Was zatem :)
rozgośćcie się :)

piątek, 13 listopada 2015

sentymentalnie

tak, jestem sentymentalna
mam dla dzieci pudła, do których pakuję różne rzeczy
Jej sukienka z chrzcin,
ulubiony kocyk, który był z Nim od samiusieńkiego początku do ok. 3 r.ż. kiedy to podstępem mu go podebrałam :) jestem pewna, że gdyby teraz go zobaczył od razu chciałby z nim spać ;)
rysunki, pierścionek
obowiązkowo opaski noworodkowe ze szpitala
tak, jestem sentymentalna :)
mam zamiar dać im te pudła na 18stkę ;D
założyłam im maila, ale to niedawno dopiero
żałuję, że nie wcześniej, jeszcze w ciażach...
nie piszę systematycznie, ale czasem coś poślę
hasła dostaną wiadomo, na 18stkę ;)

dziś tak się zrobiło sentymentalnie...
Starszy 3,5 roku, Młodsza niebawem roczek
tak się zmienili.... zmieniają....
  
a temat natchniony klipem, który po południu mi mignął...



dobranoc :)

czwartek, 12 listopada 2015

goście, goście...

wielkimi krokami zbliża się "roczek" Młodszej
w sobotę mała rozgrzewka, spotkanie ze znajomymi

przystawki, przystawki,, przystawki!

ktoś coś???

na pewno zrobię takie cosik ==> cuda w naleśniku pokrojone w małe kawałki "na raz", coś jak małe tortille...
tylko co do tego środka dać??

nurkuję zaraz w neta, ale wiadomo
nie ma to jak sprawdzone przepisy i sztuczki ;)


środa, 11 listopada 2015

koniec

przyszedł ten czas
wiedziałam, że przyjdzie
czekałam
nawet się niecierpliwiłam,
ale jednocześnie bałam się...

Młodszą przestałam karmić piersią w dzień z początkiem września...
a w nocy karmienie trwało i trwało....

już jakieś 5 nocy minęło bez kp...
cieszę się, bo minęło samo, bezboleśnie dla niej, dla mnie...
jednak iskierka żalu w sercu jest.
11 miesięcy to kupa czasu
kp było dla nas łaskawe, fajne po prostu
zakładałam karmienie maks do roku, ale wiadomo
rozum swoje, serce swoje ;)

cieszę się zatem, że to przyszło samo,
że nie musiała to być moja decyzja,
po prostu tak się stało.

Szkoda tylko, że to był już ostatni raz w moim życiu...
oczywiście jeśli potoczy się ono dalej bez niespodzianek... niespodziewanych ;)


piątek, 6 listopada 2015

i znowu to samo...

pewnych rzeczy nie da się zmienić
lub
bardzo ciężko to zrobić
za każdym razem powtarzam sobie, że tym razem będzie inaczej,
tym razem na spokojnie,
na luzie...
i co?
i gówno!
za przeproszeniem of kors
jak jest?
w pośpiechu,
w ostatniej chwili,
poziom wnerwienia osiąga maksimum,
fazy gniewu, stresu, płaczu, zwątpienia, nadziei przeplatają się ze sobą,
po czym o wiele za późno padam na twarz...
tak jak dziś

jutro wyjazd
moim marzeniem jest dzień przed o 20 mieć wszystko wszyściutko przyszykowane
w przedpokoju, jedno obok drugiego,
a rano wstaję, ubieram się, zabieram pakunki i jadę...

tjaaaaaaa
never

już przestaję wierzyć, że kiedykolwiek to mi się przydarzy :)
ale ciągle mam nadzieję...
za każdym razem....

a tymczasem idę spać...



Miłego weekendu :)


czwartek, 5 listopada 2015

to już :o

byłyśmy dziś na małych zakupach
i zobaczyłam, że to już...
świąteczne dekoracje,
ubrania e świątecznymi nadrukami,
bombki, choinki....

rok temu nie wpadłam w świąteczny nastrój
Młodsza miała miesiąc na święta
mieliśmy w głowie inny nastrój :)

tym razem,
mimo, że to jeszcze wcześnie,
czuję, że ten nastrój już się we mnie budzi :)
lubię
lubię ten czas :)

a tymczasem w weekend pierwsza impreza roczkowa :)
bo mają być dwie
co prawda do roczku jeszcze 3 tygodnie, ale z racji odległości km będzie tam i teraz ;)

wir przygotowań, w których pomaga mi dziś......


;)

ze względu na jakże ekonomiczną naturę
1 lampka wystarczyła, żeby w oczach szumiało :)
oddalam się zatem na spoczynek nocny :)

Młodej podobało się
najpierw z radością wygłaskała rączką wózek sklepowy Tesco,
po czym z ogromną dokładnością tę rączkę wylizała....
włos się na głowie jeży....
potem przesiadka do dobrze znanego, swojego :)



Dobranoc!


zaczerpnięte

świetny tekst
dający do myślenia
zmuszający do analizy "własnego podwórka"
ciekawy

polecam zatem!
przeczytane na dziecisawazne.pl ==>  KLIKNIJ

środa, 4 listopada 2015

lubię czasem...

zamknąć oczy
nie myśleć o niczym
wyłączyć się i słuchać,
słuchać całą sobą,
zanurzyć się w nuty,
w dźwięk,
w głos
i tę gęsią skórkę słuchając właśnie tak też lubię

enjoy


wtorek, 3 listopada 2015

siła sióstr

dobrze jest mieć siostrę
tym bardziej utalentowaną, kiedy samemu z tym nie po drodze
fajnie byłoby umieć szyć i tworzyć takie cudeńka :)
kiedyś na pewno spróbuję, jak pojawi się nieco więcej czasu...
w końcu powinnam mieć coś we krwi po dwóch babciach krawcowych :)
może nie wszystko popłynęło do siostry ;)
a ona to kocha, relaksuje się przy tym, więc pomogłam jej się zrelaksować ;)
i wymyśliłam sobie zawieszki na łóżeczko, pościel dla dzieciaków...
a ona, artystyczna dusza pani doktor, już pomyślała o maleńkich ślicznych szczególikach :)
już przebieram nóżkami kiedy dostanę od niej przesyłkę :D




Miłego Dnia!

poniedziałek, 2 listopada 2015

w zawieszeniu

raz się boję, że się nie uda,
a za chwilę ogarnia mnie strach, że dostanę tę pracę...
i zrozum tu kobietę taką jak ja....

raz wolałabym już mieć za sobą ten telefon,
a jednocześnie chciałabym być jeszcze przed tą decyzją...

najbardziej chciałabym, żeby się udało, ale żebym mogła na spokojnie wszystko ogarnąć...
tak, chyba najbardziej przeraża mnie, że jeśli tak to już, teraz, zaraz

eh...
a może wcale...

za oknem piękna jesień,
Młodsza śpi, Starszy w przedszkolu, Ślubny w pracy,
a ja mam chwilkę dla siebie...

Miłego Dnia!!!

piątek, 30 października 2015

relax....

tak
dziś mogę odetchnąć
nie jestem już sama
piję wino, jem Raffaello i siedzę z słuchawkami w uszach słuchając głośno muzyki
reset



jednakże noc do łatwych należeć nie będzie zapewne
Młodsza chorutka
ataki kaszlu
pobudka będzie wczesna
i nie jedna
ale z "zapleczem" w postaci Ślubnego obok jakoś tak łatwiej
prościej

spokojnej nocy życzę :)
dobranoc

czwartek, 29 października 2015

i znów się udało

dotrwałam do 19...

niestety
macierzyństwo to nie tylko czyste, uśmiechnięte i grzeczne dzieci z reklam
to też orka na ugorze

oczywiście kocham je nad życie
wiadomo
ale czasem są takie dni, jak wczoraj, że wieczorem po prostu płaczę
z bezsilności
ze zmęczenia
z tego, że jestem w tym sama

wczoraj tak było,
ale dziś już inaczej
do 19 dotrwałam bez większego wysiłku i bez nerwów
także super :)

apropo reklam
wkurzam się na te piękne, zadbane, spokojne uśmiechnięte mamy i ich idealne dzieci, które w nich występują
jeśli ktoś nie ma dzieci, ani większego kontaktu z nimi na co dzień gotów uwierzyć, że tak wygląda macierzyństwo/tacierzyństwo, a potem przychodzi życie i wygląda to nieco inaczej... 
i człowieka ogarnia albo złość, że nie tak miało być, albo żałość, że coś z nim nie tak skoro nie jest jak w reklamach

ostatnio widziałam jedną reklamę, która zahacza o prawdę
reklama bodajże Dicofloru
chłopczyk nie do końca idealny, starsza pani kręcąca głową z miną potępiającą i matkę i dziecko
ziarno prawdy w świecie reklam :)
zawsze coś

spokojnej nocy życzę :)
ja zajrzę jeszcze do swoich nieidealnych, ale jakże ukochanych dzieci i też wskoczę pod kołderkę
dziś jeszcze sama, ale jutro kończy się tydzień słomianej wdowy i na weekend znów będę żoną męża swego :)

dobranoc!

poniedziałek, 26 października 2015

ssstressss

stres mnie dziś zgniótł...
może dlatego, że zasiedziałam się w domu?
teraz dochodzę do siebie
wszystko ze mnie schodzi
te emocje
nadal nic nie wiem
wyjaśni się w ciągu tygodnia

chciałabym, chciała.......
chciałabym, chciała.....

to byłby powrót do życia swego rodzaju
prędzej czy później to przede mną
jeśli teraz jest okazja, chciałabym ją wykorzystać

to oczywiście jednoznaczne z wieloma zmianami w życiu
i serce mi pęka na myśl o żłobku....
moja malutka nagle wśród obcych....
to byłoby najtrudniejsze,
ale przecież wiem z drugiej strony,
że to tak jak z przedszkolem
z każdym dniem lepiej

zobaczymy co przyniesie los...

 tymczasem musimy uporać się z kolejnymi przeziębieniami :/ eh, taki czas...

zdrówka! :)

sobota, 24 października 2015

jak grom z jasnego nieba

wczoraj odebrałam telefon
i pojawiła się nadzieja...

czy naprawdę miałabym, aż takie szczęście??
akurat trafione w punkt?
czy tylko los chce ze mnie okrutnie zadrwić

w głowie kłębią się myśli
raz planuję,
a za chwilę się strofuję, że przecież nic nie jest przesądzone

huśtawka

radość, strach, stres, nadzieja

to wszystko na raz

okaże się w poniedziałek

jeśli ktokolwiek tu zagląda
proszę o kciuki i ciepłe myśli...

piątek, 23 października 2015

melancholijny czas

to już
przyszedł ten czas w roku
za oknem zimno, mokro, pochmurno
ciemno

zakładam ciepły sweter i ciepłe skarpety
rozmyślam
zatrzymuję się na chwilę
zapadam w jesienno-zimowy letarg
oczywiście pomijając szalone dni. w których trzeba ogarnąć 4-latka i 1-latkę :)
ale wieczory są moje
wtedy mogę popatrzeć w ścianę
posłuchać sentymentalnych kawałków
mieć dreszcze i gęsią skórkę na skórze



czwartek, 22 października 2015

szaleństwo a nieodpowiedzialność

leżą blisko siebie

co nam strzeliło do głowy, żeby oszczędności wypuścić na remont łazienki??
co prawda oszczędzaliśmy na niego, ale okoliczności się zmieniły...


ale łazienka wyszła pięknie :)


środa, 21 października 2015

słomiana wdowa

i tak od 3 lat...
teraz już zaczyna ciążyć...
niby to 4 dni w tygodniu
tylko i aż
teraz przy dwójce dzieci czuję to...
to o czym wszyscy na około mówią od dawna,
a ja zawsze powtarzam, że jest ok, że daję radę,
uśmiecham się
teraz mnie to dopadło
może po prostu nie starcza mi sił,
męczy mnie, że muszę być w gotowości non stop,
bo jestem tylko ja
w weekend mogę odetchnąć ale to już nie to samo.
Tym bardziej, że Starszy tęskni....
już wszystkich uwiera ta sytuacja...
gdyby tylko zmiana pracy była jak pstryknięcie palcem...
ale tak nie jest,
więc zaciskam zęby...
co mi pozostaje

niedziela, 18 października 2015

wkurzam się

wkurzam się ze strachu
udaję, że nie widzę
czasem odwracam wzrok...
boję się
boję się, że oni się starzeją,
że szybciej się męczą,
że co chwilę coś tam im dolega,
boję się...
boję się, że może ich zabraknąć...
mimo, że jak to na linii dziecko-rodzic są spięcia, są kłótnie,
to nie wyobrażam sobie że ich nie ma....
nie chcę zauważać, że się starzeją....
ale nie chcę się też wkurzać
to bez sensu
może ranić
powinnam po prostu być obok,
być pomocną...
jeszcze nie umiem.
jeszcze z tym walczę.

piątek, 16 października 2015

będę doktorem...

inhalacje, kaszel, antybiotyk, leki p/alergiczne
wizyty, kolejki, zarazki
rozbieżności.

i na końcu jest Matka
musi zdecydować

nie lepiej było iść na lekarski i samemu się leczyć?

i co ja mam teraz zrobić :/

czwartek, 15 października 2015

zimno chmurno w duszy i na świecie

pan Wojtek poprawił humor
wywołał uśmiech
zwykle poważny, skupiony, przejmujący się
dziś zażartował
nie wiem co bardziej mnie rozbawiło
sam żart czy żart w jego wykonaniu
nawet nie wie jak to pomogło.

tymczasem padam na twarz

nie będę niczego tłumaczyć
po prostu piszę