wtorek, 17 listopada 2015

od zera do bohatera

nie, nie chodzi o to, że Starszy był zerem, ale zaczynał od zera...
początki w przedszkolu były ciężkie
jak przypomnę sobie 1 września 2014 to mam ciary
płacz, krzyk, rozpacz...
a dziś wchodzimy, a On biegnie przede mną do sali
oczywiście jest przystanek przy krokodylu w akwarium, który puszcza bańki,
jest piątka przed drzwiami, a buziak w środku,
muszą być pewne stałe elementy,
może dają mu jakieś poczucie bezpieczeństwa,
tak
rytuały od czasu noworodkowego pomagają, uspokajają, wyciszają

a ja widzę jego uśmiech, widzę jak wita się z kolegami, jak nie odwraca się już po wejściu do sali,
widzę jaką drogę przeszedł od pamiętnego 01.09.2014
i jestem z niego dumna i cieszę się
i łzy wzruszenia napływają do oczu...



a dziś wzruszyło mnie coś jeszcze
nie śmiejcie się,
ale naprawdę :)
niczym ciężarna płacząca na reklamach pampków :) (bywało i tak)

mnie wzruszyła reklama allegro :o
poważka! o.O

o ta ==> KLIK


***

nie było mnie parę dni, a tu taka niespodzianka :)
tyle "nowych twarzy" :)

witam Was zatem :)
rozgośćcie się :)

8 komentarzy:

  1. Poczatki często bywają trudne..wazne ze wszystko idzie w dobra strone..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i każdy reaguje inaczej... nam akurat trafiła się cięższa droga, ale na szczęście już za nami :)

      Usuń
  2. Albo zrobiłam się jakaś oschła albo mnie na razie nic takiego nie wzrusza :P a z rytuałami trzeba uważać by jak ich zabraknie dziecko dało radę, bo nie zawsze jest tak, że wykonuje się schematy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to może macierzyństwo sprawiło, że wzruszam się widząc coś takiego :) burza hormonalna dwóch ciąż zostawiła we mnie znak ;) trafiła na podatny grunt.
      a co do rytuałów, pewnie masz rację, w końcu jesteś pedagogiem :) ale na etapie tak małego dziecka to chyba dobrze, że tak sobie to po swojemu poukładał...czas pokaże. Dzieci lubią wiedzieć co je czeka, oczywiście ma to pewnie też związek z charakterem każdego, ale wszędzie na około i u siebie przede wszystkim widzę, że jak wie co go czeka to chętniej to przyswaja, niż jak ma misz masz i nigdy nie wie co będzie za chwilę, jutro....

      Usuń
    2. Ej.. Ja burze hormonalne też miałam. Potrafiłam nagle się popłakać w kuchni a na pytanie "czemu płaczesz?" odpowiadałam " bo chcę frytki" :P Oj hormony to coś strasznego, robią z człowieka marionetkę.

      Właśnie... Nie do końca, że dla dziecka to jest dobre. Jest bo tak jak mówisz jest spokojniejsze jeśli wie co go czeka. Ale jeśli coś nagle zaburzy to to może popaść w taką histerię itp. że masakra... Widziałam coś takiego... I to zaburzenie takiego rytuału może być niewielkie, np. jedziemy tramwajem a nie samochodem do przedszkola/szkoły. Coś co się wydaje pierdołą. No i te rytuały nie mogą trwać wiecznie... A dużo dorosłych je ma :) I wtedy dopiero jest panika jak się je zaburzy :P I tak, racja zależy od charakteru i wrażliwości człowieka. Jedno dziecko się bardziej przyzwyczai inne mniej i nie zauważy nawet małej zmiany a inne zrobi tragedię. Jestem w tym temacie trochę przewrażliwiona z opowieści innych i swoich doświadczeń :P Takie dziecko potrafi dać nieźle w kość.

      Usuń
    3. Kochana, ja doskonale wiem o czym mówisz... stres pójscia do przedszkola spowodował, że jak zmieniła się bajka, którą nadawali rano przed przedszkolem to mieliśmy histerię, bo przecież zawsze był królik...
      teraz jest już oczywiście lepiej, inaczej, więcej da się wytłumaczyć w razie czego...
      ale co można zrobić? zlikwidować wszystkie rytuały?

      Usuń
    4. zabrzmiało jakby nadal bez bajki z domu nie wychodził :) nie, teraz już ma mało tych rytuałów, ale np nie mogę go z miejsca zabrać na pobranie krwi, bo myślę, że płakałby mocno, a jak mu powiem dzień wcześniej to idzie ze stresem, ale bez zawahania i płaczu.

      Usuń
    5. Nie, nie :) Nie chodzi o to by likwidować rytuały :) Albo by nie uprzedzać dziecka, ale właśnie przygotowywać, tłumaczyć, że coś się zmienia czasem.

      Usuń

śmiało, zostaw ślad :)