poniedziałek, 21 grudnia 2015

czasem trzeba się przyznać...

...przed samą sobą...
trzeba stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością...
trzeba czasem popatrzeć na to co wokół bez upiększania na siłę...
czasem trzeba przyznać
tak, nie daję rady
tak, potrzebuję pomocy

miła Pani w aptece pomogła
"Odporność na stres i  równowaga emocjonalna"
głosi napis z opakowania...
placebo czy ziółka
ważne, że trochę pomogło
uspokoić siebie, nerwy...
warto by było jednak zadbać o przyczynę, a nie leczyć skutki...
ale do tanga trzeba dwojga...

piątek, 11 grudnia 2015

uwielbiam

ten moment,
kiedy małe rączki obejmują mnie całą
i zaciskają się mocno
wtedy nic innego się nie liczy....


***

w tym roku reklamy świąteczne są wyjątkowo udane
niezła fabuła, świetna muzyka
lubię na nie patrzeć
ciepło mi w środku :)

kolejna z nich



środa, 9 grudnia 2015

ryczę

ona śpi, a ja ryczę
przecież wiem, że takie rzeczy się zdarzają,
ale jednocześnie strach ścisnął mi serce
stała przy niskiej szafce
widziałam, że nogę ma za daleko
już wstawałam
zabrakło sekundy
poślizgnęła się i uderzyła buzią w kant szafki...
zęby wbiły się głęboko w dolną wargę...
ale chyba są wszystkie....
już dawno nie widziałam tyle krwi
jej oczy wielkie, przerażone....
i cisza
przeraźliwa cisza
nie mogła złapać oddechu
długo
dużo dłużej niż czasem bywało
ryczę,
bo przed oczami stanęły mi wszystkie najgorsze rzeczy
ta krew, ten bezdech
ryczę...

poniedziałek, 7 grudnia 2015

my head is a jungle

enjoy



macierzyństwo to dżungla

trochę tak
wczoraj ogarniałam mieszkanie pod wieczór
mówię do Ślubnego
"Weź zatrzymaj dzieciaki jakoś w pokoju to może zdążę ogarnąć kuchnię"
On:"Dobra, postaram się je ujarzmić"

potem, wycierając blaty kuchenne zaczęłam się śmiać sama do siebie...
jak walka o przetrwanie
zatrzymaj, ujarzmij....
a to tylko 4-latek i roczniak :)
tylko, albo aż ;)

tak, macierzyństwo to czasem dżungla,
to czasem walka o przetrwanie,
na gołe klaty
są dni, że budzisz się rano i marzysz tylko o tym by przetrwać,
dotrwać do wieczora

wyrodna matka?
niewdzięczna?

nie!
normalna!

bo matka to też człowiek,
a nie cyborg czy inny terminator,
też jest czasem zmęczona,
może mieć cięższy dzień już od rana,
trochę mniej cierpliwości niż zwykle...
ale to nie znaczy, że jest zła,
beznadziejna,
to nie znaczy, że nie kocha,
ba!
ona szaleje z miłości :)

i czasem wystarczy jej parę minut tylko dla siebie,
w ciszy i spokoju,
tak jak dziecko, które pada ze zmęczenia,
a czasem wystarcza mu 10 minut snu i znowu jest gotowe do szaleństw...


niedziela, 6 grudnia 2015

zły Święty Mikołaj...

zaczęło się świetnie już wczoraj :)
pierniki i mleko na okno
dzieci do łóżek
odliczanie
potem spałaszowaliśmy ze Ślubnym pierniki
zostawiając okruszki of kors (!)
wypiliśmy mleko
na szybę przykleiliśmy żelową nalepkę z Mikołajem
potem pozostawialiśmy prezenty
sprzeczając się przy tym gdzie i niemalże sikając ze śmiechu,
kiedy przy każdym ruchu Starszego padaliśmy nieruchomo na podłogę :)

nad ranem radość, zachwyt, niedowierzanie i dobry humor zasilił dobrą energią Starszego
Młodsza jeszcze nie wie o co caman,
ale Mikołaj zadbał i o nią,
ten zły niestety też :/

przychodnia dyżurująca
berodual, pulmicort, antybiotyk i inne syfy

dziewczyna porządnie miga się przed żłobkiem...


czwartek, 3 grudnia 2015

środa, 2 grudnia 2015

2.12.2015

grudzień przyszedł
trochę nie zauważyłam
roczek, wszechobecne choroby
syropy, antybiotyki, krople, psikadła
umówmy się, miałam prawo nie zauważyć ;)
tym bardziej, że jakoś szczególnie biało za oknem nie jest
raczej szaro, buro i ponuro...

tak, już grudzień
czas więc rozbudzić wokół świąteczny klimat :)

póki co chyba mogę pozwolić sobie na.........
;)


***

uwielbiam pakować prezenty
papier ozdobny, tasiemki, wstążeczki
relaksuje się przy tym...


spakowane i pochowane, poupychane gdzieś w szafach,
bo przecież Mikołaj roznosi prezenty ;)
uśmiechałam się pod nosem...

większość z nich będzie tak upchnięte do Świąt
dwa z nich z soboty na niedzielę powkładam pod poduszki...
nadgryzę pierniki zostawione dla Mikołaja i wypiję mleko....
nakleję na szybę żelową ozdobę, na znak, że tędy wszedł, bo komina przecież nie mamy...
wywołam uśmiech na Jego twarzy, bo Ona jeszcze zbyt mała by zrozumieć,
zobaczę te iskry w oczach,
niedowierzanie i radość...

nie mogę się doczekać...
:)

wtorek, 1 grudnia 2015

i znowu to samo

szybka decyzja...

zawitała myśl o żłobku dla Młodszej
następnego dnia takowy wybrałam
kolejnego dnia byłyśmy na oględzinach
kolejnego tygodnia miałyśmy rozpocząć tydzień adaptacyjny
ostatni punkt nie wypalił, mała komplikacja zwana przeziębieniem
obsuwa tydzień, ale plan aktualny

i co?
ja się boję
jak będzie?
wspomnienia z adaptacji w przedszkolu wracają...
działo się...

teraz jesteśmy na innym etapie
mam małą nadzieję, że będzie dobrze

równowaga w przyrodzie być musi!

błagam...

mam nadzieję, że to mi będzie ciężej
mam nadzieję, że Młoda wejdzie w to jak w masło

grunt w niej jest dobry, obym ja tego nie zepsuła
dzielna być muszę
damy radę!

bo jak nie my to kto..... ;)