piątek, 6 listopada 2015

i znowu to samo...

pewnych rzeczy nie da się zmienić
lub
bardzo ciężko to zrobić
za każdym razem powtarzam sobie, że tym razem będzie inaczej,
tym razem na spokojnie,
na luzie...
i co?
i gówno!
za przeproszeniem of kors
jak jest?
w pośpiechu,
w ostatniej chwili,
poziom wnerwienia osiąga maksimum,
fazy gniewu, stresu, płaczu, zwątpienia, nadziei przeplatają się ze sobą,
po czym o wiele za późno padam na twarz...
tak jak dziś

jutro wyjazd
moim marzeniem jest dzień przed o 20 mieć wszystko wszyściutko przyszykowane
w przedpokoju, jedno obok drugiego,
a rano wstaję, ubieram się, zabieram pakunki i jadę...

tjaaaaaaa
never

już przestaję wierzyć, że kiedykolwiek to mi się przydarzy :)
ale ciągle mam nadzieję...
za każdym razem....

a tymczasem idę spać...



Miłego weekendu :)


7 komentarzy:

  1. Ja sie tak szykuje zawsze. Nie ma pakowania na ostatnia chwile. Inaczej pozapominalabym o wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie kopie się leżącego :P

      Usuń
    2. Nie kopię :P Tylko nie wyobrażam sobie nie pakować się dzień przed :p bo w życiu nie pozabierałabym tego co trzeba :P

      Usuń
  2. czasem tak jest ;) oby wszystko szło po Twojej myśli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. było ok :) ale zdecydowanie wolę pakowanie przed drogą powrotną, wtedy wszystko po kolei w torby i już, bez zastanawiania się ;)

      Usuń
  3. W pośpiechu - myśl przewodnia dzisiejszego świata :)

    OdpowiedzUsuń

śmiało, zostaw ślad :)